poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wanted Christmas 6. To jest pora na miłość i zrozumienie, Wesołych Świąt! - część druga


   *muzyka*


   Przez moment czuję się jakby gdzieś w środku mnie ktoś rozpalił ognisko. Choć w to nie wierzę, nie potrafię inaczej określić tego stanu. To Nathan tak na mnie działa. Jego słowa, gesty, dotyk, uśmiech… Sama jego obecność wywołuje we mnie nagły wzrost temperatury. Jednak kiedy mroźny wiatr przeszywa moje ciało nie potrafię mu się zbuntować. Zaczynam drżeć. Nawet Nath nie pomaga, mimo że cały czas idzie tuż obok obejmując mnie ramieniem.
   - Zimno ci? – pyta szatyn, przystaje na moment i przygląda mi się ze zmartwieniem.
   - Trochę – przyznaję i spuszczam wzrok.
   - Cała się trzęsiesz – stwierdza i rozpina swój płaszcz, ale go powstrzymuję.
   - Nie zdejmuj go! Nie chcę żebyś przeze mnie był chory – oznajmiam i pomagam Nathowi zapiąć z powrotem guziki.
   - Ale zmarzniesz… - próbuje mnie przekonać chłopak, lecz w końcu ustępuje, na pewno na zmianę  jego decyzji miała wpływ kolejna zimna fala wiatru.
   Kiedy jestem już z powrotem w domu dwudziestolatka oddycham z ulgą napełniając płuca ciepłym powietrzem. Moje ręce przypominają sople lodu i nadal jest mi zimno, ale już nie tak bardzo jak wcześniej.
   - Usiądź – nakazuje mi Nath i wskazuje na kanapę w salonie – Zaraz ci coś przyniosę – dodaje i znika z pola mojego widzenia.
   - Nie trzeba… - próbuję go zatrzymać – Jest mi tu dobrze.
   Jednak moje słowa nie działają na Nathana, niecałą minutę później pojawia się z powrotem u mojego boku z jasnozielonym kocem. Przykrywa mnie nim i zabrania protestować.
   - Dygoczesz z zimna, musisz się ogrzać – mówi łagodnym głosem szatyn i podchodzi w stronę kominka, a potem dokłada do niego kilka kawałków dębowego drewna.
   - Nath… - szepczę, a chłopak odwraca się w moją stronę – Przytul mnie.
   Szatyn przez moment dziwnie mi się przygląda, potem zamyka drzwiczki kominka i siada obok mnie na kanapie. Dzielę się z nim kocem, a on mocno mnie przytula i splata swoje dłonie z moimi. Jego ciepło przyprawia mnie o dreszcze. Powoli lód w moich żyłach zaczyna topnieć i wraca mi czucie w dłoniach.
   - Zaczekaj na moment… - mówi Nathan i wstaje wypuszczając z pod koca zgromadzone tam ciepło.
   - Ale po co… - nie dokańczam pytania, bo mój przyjaciel wychodzi do kuchni całkowicie mnie ignorując.
   Kiedy wraca do odtwarzacza DVD, którego wcześniej nie zauważyłam tak jak i niemałego telewizora plazmowego, wkłada płytę z jak się domyślam jakimś filmem. Zapala świece i gasi światło, a potem znowu udaje się do kuchni, z której przynosi tacę. Większość miejsca zajmuje na niej czekoladowe ciasto, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo w pomieszczeniu panuje półmrok i nie mogę do końca określić jego nazwy. Obok leżą dwie filiżanki, z których paruje ciepłe kakao i wypełnia cynamonowo czekoladowym zapachem moje nozdrza.
   - To dla ciebie – mówi i wskazuje na ciasto – Sam piekłem… prawie sam…
   - O matko! Jakie to słodkie! – mówię podekscytowana i częstuję się kawałkiem ciasta.
   - Powinno być, w końcu jest w nim jakieś pół kilograma cukru – stwierdza szatyn ze śmiechem i sam także zabiera jeden z kawałków, na jakie ciasto zostało już wcześniej przez niego pokrojone, a potem z powrotem siada obok mnie pod kocem i mnie przytula.
   Nagle telewizor się włącza i zaczynają dobiegać z niego dźwięki typowe dla rozpoczynającego się filmu.
   - Co będziemy oglądać? – pytam popijając kakao.
   - Dzisiaj wigilia więc… Opowieść Wigilijną – oznajmia Nath i obdarowuje mnie uśmiechem, który odwzajemniam.
   To mi się spodobało. Nathan sam od siebie włączył świąteczny film. Tylko tak dalej.
   Przez pierwsze minuty seansu poznajemy lepiej głównego bohatera. Ebenezer Scrooge, o którym jest cała ta historia to starzec nieobchodzący Świąt Bożego Narodzenia. Jedynym jego celem w życiu są pieniądze, dużo pieniędzy. Zaniedbuje przez nie kontakty ze swoją rodziną, którą uważa za niepotrzebną do szczęścia. Święta traktuje jak coś zbędnego, chwile wymuszonego dobra i sztucznych uśmiechów.
   - Myślisz, że ja też taki jestem? – pyta szatyn i spogląda na mnie swoimi zielononiebieskimi oczami.
   - Nie – odpowiadam – Może wcześniej trochę tak, ale teraz… - milknę na moment – się zmieniłeś – stwierdzam i uśmiecham się do mojego przyjaciela.
   - To chyba dobrze? – upewnia się Nath.
   - Oczywiście, że tak! – potwierdzam i chcę pocałować go w policzek, ale on odwraca głowę o kilka centymetrów i kończy się to na pocałunku w usta.
   Dreszcze. Dreszcze znowu. Sama nie wiem dlaczego to mi się dzieje. No tak, to w końcu Nathan. Czemu jeszcze się dziwię? To bardzo skomplikowane... Nick ma rację, nie powinnam mu na to wszystko pozwalać, bo tylko narobi sobie niepotrzebnie nadziei i będzie musiał potem cierpieć. Chociaż z drugiej strony to przecież nasze ostatnie wspólne chwile… razem. Na samą myśl o tym boli mnie serce. Nie chcę się żegnać z Nathanem, wiem, że powinnam, ale nie mogę mu tego zrobić. Nie teraz. Dzisiaj, ale nie w tej chwili. Dla mnie to też nie będzie łatwe. Ja chyba go… kocham. To się nie miało prawa wydarzyć! A jednak się wydarzyło… zakochałam się w nim jakbym miała piętnaście lat. Co teraz zrobię?! Będę musiała go tu zostawić, samego ze złamanym sercem. Zranię go jak cholera i nie będę mogła z tym żyć. Na usprawiedliwienie będę miała jedynie zmianę jego stosunku do Świąt, ale co mi to da? Wyrzuty sumienia i tak nie znikną, będą mi dawały o sobie znać w każdej chwili, kiedy o nim pomyślę. Chciałabym żeby sobie jakoś ułożył życie po moim zniknięciu, pamiętał o magii Świąt i o tym, że  nie jest sam. Ja zawsze będę obok niego. Choć nie będzie mnie widział, będę go strzegła na każdym kroku jego życia, aż do śmierci. To mój obowiązek.
   - Angie – szepcze mi do ucha Nath przerywając moje przemyślenia.
   - Tak? – pytam, a szatyn unosi do góry mój podbródek tak bym spojrzała mu w oczy.
   - Dawno tego nikomu nie mówiłem – oznajmia ściszonym głosem – Kocham cię – wyznaje i chce mnie pocałować, ale go powstrzymuję.
   - Nath… - mówię słabym głosem – Też cię kocham, ale…
   - Żadne ale…- przerywa mi i ociera pojedynczą łzę spływającą z mojego policzka, a potem składa na moich ustach czuły pocałunek – Są Święta, trzeba się cieszyć – mówi ściszonym głosem – Ze wszystkiego – dodaje i szeroko się uśmiecha.
   - No tak… - odpowiadam i chcę coś dodać, ale się powstrzymuję.
   Nath jest szczęśliwy. Polubił Święta. Kocha mnie.
   Za dużo dobrych wiadomości naraz. Zbyt dobrych wiadomości. Chciałam żeby tak było, nie zaprzeczę. Tylko, że to zaszło za daleko! Nikt się miał nie zakochiwać, nikt miał nie cierpieć. Ale wszyło jak wyszło. Teraz już niczego nie zmienię.
   Kiedy film dobiega końca orientuję się, że Nathan zasnął. Nath… na początku naprawdę przypominał mi Scrooge’a, teraz już wiem dlaczego. Oboje przeszli świąteczną metamorfozę. Może to, że mój przyjaciel śpi to dobra okazja, by uniknąć rozmowy, która mogłaby go zranić? On na to nie zasługuje. Muszę wykorzystać ten zbieg okoliczności, może tak miało być?
   Podnoszę delikatnie koc i zdejmuję z mojej talii rękę szatyna uważając przy tym, żeby się nie obudził. Przykrywam go z powrotem i siadam przy stole. Z kieszeni mojego płaszcza wyjmuję pomiętą, ale czystą kartkę i długopis. List to najlepsze wyjście. Tylko jak ja mu to wytłumaczę? Jedynym dobrym wyjściem jest napisanie całej prawdy, w którą być może nie uwierzy, ale co mi tam… trzeba spróbować.
   Nie wiem nawet jak powinnam zacząć. Czy wypada mi na wstępie życzyć mu wesołych Świąt? Oczywiście, że nie… przeze mnie je polubił, ale kiedy skończy czytać ten list pewnie znowu je znienawidzi. Jak ja mogłam do tego wszystkiego dopuścić?! To miał być tylko i wyłącznie mój przyjaciel, któremu potrzebna była mała lekcja na temat magii Świąt. A teraz co? Szkoda gadać… ten list musi być szczery żeby Nath chociaż trochę mnie zrozumiał, by zrozumiał, że od początku chciałam dobrze.
   Głośne chrapnięcie dochodzące z kanapy przerywa mi moje przemyślenia i rozprasza mnie do tego stopnia, że przez moment mam ochotę zrezygnować z wytłumaczeń i po prostu stąd uciec. Jednak zdrowy rozsądek zatrzymuje mnie przy stole i pozwala dokończyć co zaczęłam. Myślę, że kiedy Nathan to przeczyta nie znienawidzi mnie, ale też nie będzie pałał do mnie miłością, którą jeszcze nie tak dawno temu mi wyznał. Byłoby dobrze, gdyby pamiętał tylko te miłe chwile, które razem spędziliśmy. Tylko, że nie mam daru wymazywania pamięci, więc jeśli zachowa co do mnie neutralne uczucia będę w pełni usatysfakcjonowana. Muszę też pamiętać, że nie mogę od niego zbyt wiele wymagać. Przecież on jest tylko człowiekiem, ma pełne prawo chcieć o mnie zapomnieć i już nigdy w życiu mnie nie spotkać. Zrozumiem i to. Wszystko tylko nie ponowną utratę wiary w magię Świąt! Na nią przecież miał namacalny dowód. Miał mnie… czas przeszły, to boli.
   Spoglądam w stronę szatyna drzemiącego na sofie. Kiedy śpi wygląda jak mały chłopiec. Jak mój brat wiele lat temu w wigilię, czekający na ranek w Boże Narodzenie kiedy będzie mógł zacząć szukać po choinka prezentów. No właśnie prezenty… Zginam na pół kartkę z listem i odkładam ją na centralną część stołu, tak by mieć pewność, że Nathan ją zauważy. Obok kładę prezent, który wcześniej schowałam za choinką.
   Jak się okazuje nie był on jedyny pod choinką. Odgarniam pachnącą lasem gałązkę i zabieram niebieską paczkę, która jak wynika z podpisu na ozdobnej naklejce jest adresowana do mnie. Biedny Nath, niepotrzebnie się wykosztował.
   Posyłam ostatnie spojrzenie w stronę mojego przyjaciela i opuszczam pokój, potem mieszkanie, aż w końcu znajduję się na zimnej ulicy przed kamienicą. Mróz jest delikatnie mówiąc nieznośny. Musi być jakieś dobre dwadzieścia stopni w minusie, ale co ja się dziwię, przecież jest już po północy. Muszę się pospieszyć, jeśli chcę się jeszcze trochę przespać. Jutro wszystko zniknie. Magia, a wraz z nią szczęście. No cóż, powinnam się cieszyć z tego co było. Spędziłam te kilka dni w bardzo przyjemnej atmosferze miłości i spokoju.
   Idąc zasypanym chodnikiem otwieram prezent od Nathana. Nie wiem czy mi się to uda, ale spróbuję dzisiaj wykorzystać cały żel pod prysznic i balsam. Gorzej będzie z perfumami.
   Kiedy przekraczam próg mojego domu mam łzy w oczach. Nie zważając na to, która jest godzina wbiegam prosto do pokoju Nicholasa. Mój brat już śpi. Nie chcę go już budzić. Podchodzę do niego i delikatnie poprawiam kołdrę, która w połowie leży na podłodze. Potem wychodzę i udaję się do łazienki żeby wziąć długą, relaksującą kąpiel.
   Dlaczego muszę zrobić coś czego tak naprawdę nie chcę?      



No i jest mała niespodzianka ;D
Miała być 2 część jak będzie 10 komków (niby było tyle, że w tym jeden mój) ale jest już dzisiaj, bo Wigilia i chciałam żebyście były na bieżąco ( w sensie, że w opo Wigilia i w realu też ;D )
Dzisiaj nadużywam nawiasów ;3

Mikołaja w kominie, 
Prezentów po szyje. 
Dwa metry choinki, 
Cukierków trzy skrzynki. 
Przed oknem bałwana, 
Sylwestra do rana.

Jeszcze raz Wesołych Świąt!  ;)



min. 10 komentarzy = nowy rozdział ;]

10 komentarzy:

  1. i musiała smutasa dowalić. :c
    ale i tak mi się podoba. ^^
    do następnego i wesołych. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach,a było tak pęknie!<3
    Razem oglądali film a potem to wyznanie miłości,które było takie romantyczne:3
    Szczerze mówiąc,nic nie rozumiem z postępowania Angie w tym momencie ale wiem,że następne rozdziały oświecą mój umysł;)
    Czekam na kolejny i Wesołych Świąt!;)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Albo ona ma kogoś innego, albo jest na coś chora i jej czas minął:D
    Zawalisty rozdział :D
    Marlena :*
    Wesołych Świąt :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, jaki wzruszający *_*
    Mówiłam już, ze masz talent ? xd
    Dawaj szybko nexta, bo nie wytrzymam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ojeju ! taki trochę smutas jak na święta, ale co tam. i tak mega mega!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki cudowny rozdział! Taki romantyczny i smutny zarazem <3 Nathan wyznał jej miłość!!! No wreszcie się doczekałam ^^ Szkoda, że muszę się rozstać :((

    Po raz setny muszę powiedzieć, że masz wielki talent! Jeśli kiedyś będziesz wydawać jakąś książkę to napisz do mnie, a ja natychmiast popędzę do księgarni aby ją kupić ;D

    No to już nie przedłużam. Czekam na nexta i życzę weny, choć i tak masz jej już od cholery ;*

    PS. W końcu dodałam nowy rozdział xD alltimelowthewantedstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. muszą* (sorki za literówkę)

    OdpowiedzUsuń
  8. nie do dobijam do 10 bo ja już dłużej nie wytrzymam haha

    OdpowiedzUsuń
  9. padnę, ale napiszę;p
    Kochana pisz już szybciutko nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  10. ostatni, ostatni!
    czekam z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń