czwartek, 20 grudnia 2012

Wanted Christmas 5. Nie mam w domu nikogo by porozmawiać i Ty też nie masz nic do zrobienia, więc będę spędzać Boże Narodzenie z Tobą


*muzyka*


  
23 grudnia, niedziela

   Wyjmuję z piekarnika silikonową formę z upieczonym już wczoraj czekoladowym ciastem. Nie wierzycie, że coś sam upiekłem, prawda? Macie rację, ale tylko w połowie. Sam kupiłem składniki, a Jay pomógł mi je razem połączyć. Przyszedł do mnie wczoraj wieczorem po spektaklu. Ucieszyłem się, bo dawno się nie widzieliśmy i równie długo nie gadaliśmy ze sobą. Na szczęście w kilka godzin udało nam się to nadrobić. Właśnie dzięki tej rozmowie dowiedziałem się, że Jay chodzi na kurs kucharski. W pierwszej chwili byłem w szoku i zacząłem się śmiać, ale potem stwierdziłem, że to może być nawet przydatna umiejętność. Bo jak to mówią „Przez żołądek do serca.” A to chyba działa w obydwie strony? Mam nadzieję, że tak, a poza tym nie wydaje mi się, że istnieje ktoś, kto mógłby nie lubić ciasta czekoladowego.
   Białym lukrem kreślę na powierzchni mojego dzieła koślawą choinkę i kilka ozdobnych wzorków wokół niej. Gotowe. Jeśli będzie smakować tak dobrze jak wygląda to już jestem wygrany. Muszę jeszcze pomyśleć o jakimś prezencie. Oczywiście dla Angie, bo to wszystko to dla niej. Chyba zapomniałem wspomnieć, że mam zamiar zaprosić ją na wigilię. Nie wiem jeszcze jak i czy w ogóle to zrobię, bo z moją odwagą nie zawsze jest tak jak byś powinno, ale zrobię to. Jeszcze dzisiaj do niej zadzwonię i będę najszczęśliwszych człowiekiem na świecie, kiedy usłyszę z jej ust, że nie ma żadnych planów i przyjdzie. Chociaż znając mnie pewnie stchórzę i wyślę jej wiadomość, bo pewnie podczas rozmowy zacząłbym się jąkać.  
   Dojście do sklepu zajmuje mi kilkanaście minut. Kiedy jestem już w środku wzrokiem odszukuję dział z kosmetykami. Jest. Świąteczny zestaw składający się z perfum, żelu pod prysznic i balsamu do ciała powinien się jej spodobać. Gratis dodają srebrną bransoletkę w gwiazdki. Idealnie. Zabieram prostokątne pudełko i udaję się z nim do kasy. Płacę i kieruję się w stronę domu.
   Idę tą samą drogą co zawsze. Kiedy przechodzę obok mojej pizzerii widzę przez okno Toma i Maksa siedzących przy jednym ze stolików. Po co tu przyszli? Przecież jest niedziela, mają wolne. Wchodzę do środka i witam się z nimi.
   - Nathan? – dziwi się Tom na mój widok – Co tu robisz?
   - O to samo chciałem was spytać – odpowiadam i posyłam moim przyjaciołom pytające spojrzenie.
   - To niespodzianka – oznajmia Max.
   - Ale jeśli już tu jesteś, to wcześniej ją dostaniesz – dodaje brunet i wychodzi do kuchni.
   - Co wy kombinujecie? – pytam i dosiadam się do stolika.
   - Zaraz zobaczysz – mówi George.
   Nie pytam go już o nic więcej, bo moją uwagę odwraca teraz Tom zasłaniający wszystkie żaluzje w oknach.
   - Po co to robisz? – dziwię się.
   - Dla pełnego efektu – oznajmia Thomas i wyłącza światło nad naszym stolikiem, które jako jedyne oświetlało jeszcze pomieszczenie.
   Nagle nad oknami, drzwiami wejściowymi i na suficie zaczynają migać kolorowe światełka. Przyglądam im się przez moment i orientuję, że to gwiazdki. Naprawdę się postarali. To tak pięknie wygląda i dodaje świątecznej atmosfery, że aż mam ochotę się uśmiechnąć.
   - Wesołych Świąt! – mówią chorem moi przyjaciele.
   - Dziękuję wam, jesteście najlepsi! – odpowiadam i uśmiecham się szeroko, a potem podchodzę do nich i wykonuję z każdym z osobna krótką kombinację gestów, którymi zazwyczaj się witamy.
   - Nie ma za co stary - stwierdza Max – Ty zawsze o nas pamiętasz, więc chcieliśmy się w tym roku jakoś odwdzięczyć.
   - Naprawdę nie wiem co powiedzieć… - mówię i rozglądam się po pomieszczeniu – To jest magiczne!
   - I ściągnie wieczorami więcej klientów – dodaje Tom.
   - Jak to wieczorami? – dziwię się i posyłam przyjacielowi pytające spojrzenie.
   - Mamy dla ciebie propozycję – odpowiada – Jeśli byś tylko chciał, moglibyśmy z Maksem zostawać codziennie po szesnastej w pizzerii – dodaje brunet, a ja patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami.
   - Mówisz serio? – dziwię się.
   Jeszcze niedawno sam zaproponowałem to chłopakom i niespecjalnie spodobał się im ten pomysł, a teraz taka zmiana?
   - Jak najbardziej serio – odpowiada Tom i patrzy na mnie z powagą.
   - Co o tym sądzisz Nath? – pyta Max.
   - Ja jestem za! – odpowiadam z entuzjazmem – Sam chętnie będę wam czasem pomagał jeśli będę miał czas – dodaję.
   - To świetnie! – mówi zadowolony brunet i idzie odsłonić okna.
   Zaskoczyli mnie tym, bardzo pozytywnie zresztą. Nie przeszło mi to nawet przez myśl, ale mają racje. Zyskamy więcej klientów. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam im się za to odwdzięczyć. Pod choinkę kupiłem dla każdego z nich po płycie ulubionego zespołu i tabliczce czekolady. Powinienem się bardziej postarać i coś jeszcze dorzucić. Wiem. Dam im świąteczną premię! Jestem genialny!
   - A jak tam sprawy z panią Anią? – pyta nagle Maximilian.
   - Z kim? – patrzę na niego zdezorientowany.
   O kogo mu może chodzić? Chyba nie o…
   - Chodzi mu o Angie – potwierdza moje domyślenia Tom.
   - Nijak – stwierdzam i spuszczam głowę na dół.
   - Jak to? – dziwi się James i posyła mi pytające spojrzenie, którego próbuję uniknąć wpatrując się we własne buty.
   - Normalnie – odpowiadam i podnoszę wzrok na moich przyjaciół – Nie możecie uwierzyć w to, że komuś takiemu jak ja nie może się nigdy ułożyć z żadną dziewczyną? Dobrze wiecie, że jeśli o te sprawy chodzi to jestem frajerem.
   - Nie przesadzaj… - próbuje mnie pocieszyć Tom – Masz stałą pracę, mieszkanie, jesteś miłym człowiekiem, w dodatku niebrzydkim. Czego więcej może chcieć dziewczyna?
   - Żebym uwierzył w tą cholerną magię Świąt… - oznajmiam, a w pizzerii na moment nastaje głucha cisza.
   - Już wczoraj ci mówiłem, zaproś ją na wigilię – odzywa się brunet – Pokaż jej, że przynajmniej próbujesz w to uwierzyć.
   - Czyli mam udawać? – dziwię się – To nie w moim stylu – dodaję.
   - To nie udawaj – odpowiada Thomas.
   - Tom, proszę cię… nie mam pięciu lat – mówię poważnym głosem.
   - Co ci szkodzi spróbować? – wtrąca się Max.
   - A czy ja powiedziałem, że nie spróbuję? – unoszę się – Tak na mnie natarliście z tymi wszystkimi pytaniami, że nie miałem wam nawet okazji powiedzieć, że co do tej wigilii to się namyśliłem i… - urywam nagle, by wzbudzić ciekawość moich towarzyszy.
   - I co? – dopytuje Tom.
   - Dzisiaj ją zaproszę – oznajmiam i widzę jak na twarzach moich przyjaciół pojawiają się uśmiechy.
   - Jesteśmy z ciebie dumni! – mówi Max i w przyjacielskim geście poklepuje mnie po plecach.
   - Dobra, dobra… - odpowiadam – Będziecie mogli być dumni jak już przyjmie zaproszenie i cała ta kolacja zakończy się powodzeniem - dodaję.
   - Na pewno tak będzie – zapewnia mnie Tom.
   - Miejmy nadzieję – odpowiadam i spoglądam na zegarek – Muszę spadać, jedzenie na jutro samo się nie przygotuje.
   - Powodzenia stary! – woła za mną brunet, kiedy jestem już przy drzwiach.
   - Nie dziękuję – odpowiadam i chwytam za klamkę – Wesołych Świąt – dodaję i wychodzę.
   Wrócę do domu, usiądę spokojnie na fotelu i zadzwonię do Angeli… wrócę do domu, usiądę spokojnie na fo…
   - Witaj Nathan! – przerywa mi moje planowanie czynności jakiś znajomy głos.
   O nie. Tylko nie ona.
   - Dzień dobry pani Patterson – odpowiadam i próbuję się naturalnie uśmiechnąć, nawet wychodzi.
   - Co tam u ciebie? – pyta staruszka i promiennie się uśmiecha.
   - Przygotowania do Świąt? – odpowiadam pytaniem.
   - To tak jak u mnie – mówi i wskazuje na dwie torby z zakupami – Już trzeci raz się wracam, bo wciąż o czymś zapominam. Skleroza zaczyna dawać o sobie znać, no ale cóż poradzić… Starość nie radość – dodaje.
   - Idzie pani już do domu? – upewniam się.
   - Tak – potwierdza pani Steffanie.
   - Pomogę pani – oznajmiam i sięgam po reklamówki.
   - Z nieba mi spadłeś! – odpowiada kobieta i przekazuje mi swoje zakupy.
   Sam nie wiem dlaczego jej to zaproponowałem. Może to przez tą dziwną, świąteczną atmosferę w powietrzu? Albo chęć bycia potrzebnym? Nie mam pojęcia.
   Kiedy jesteśmy już na klatce schodowej naszej kamienicy przekazuję torby pani Patterson, żegnam się z nią i idę do mojego mieszkania. Teraz czeka mnie zadanie dnia - zaprosić Angie na wigilię. Wybieram niepewnie jej numer i wsłuchuję się w głuchą ciszę po drugiej stronie.
   - Halo? – słyszę wreszcie czyjś głos.
   - Angela? – upewniam się.
   - Tak – potwierdza.
   - Wiesz… ja.. – zaczynam się jąkać – Może byś do mnie jutro wpadła na kolację? – pytam – Znaczy wigilię – poprawiam się.
   Słyszę po drugiej stronie jakieś głosy, aż w końcu dostaję upragnioną odpowiedź.
   - Jasne, chętnie.
   - To do jutra – oznajmiam i się rozłączam.
   Ja się rozłączyłem? Dlaczego się tak szybko rozłączyłem?! No dlaczego?
   Już wiem. Jestem idiotą.


He
jo ;D
Chciałam dodać już wczoraj, ale nie zdążyłam poprawić, bo musiałam się uczyć na sprawdzian z geografii -,-
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie xd
Hmm.. jutro 21.. wierzycie, że będzie koniec świata?
Ja nie. Nie może być, bo wtedy nie zdążę skończyć opowiadania  ;<
No nic. Zobaczymy co będzie.
Do następnego po końcu świata ;D

min. 10 komentarzy = nowy rozdział ;]

12 komentarzy:

  1. aww, kolejny cudowny rozdział. ^^
    odważył się, zadzwonił, ale jednak rozwaliła mnie ta końcówka 'Ja się rozłączyłem? Dlaczego się tak szybko rozłączyłem?! No dlaczego?
    Już wiem. Jestem idiotą.'
    ahahha. :D
    nn i weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej,w końcu się zebrał w sobie i do niej zadzwonił:3
    Hahaha ale bawi mnie ta jego wewnętrzna krytyka do samego siebie:D
    Rozdział jak zwykle piękny<333
    Czekam na kolejny;)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  3. Ważne, że zadzwonił do niej :D
    A końca świata nie będzie, bo ja mam ww styczniu wesele, więc nie może być :D
    Marlena :**

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny odcinek !
    super te opisy!

    OdpowiedzUsuń
  5. zakochałam się w tym opowiadaniu
    wgl cała ta akcja !
    mmm <3

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam !
    naibjam do 10, bo jestem ciekawa co bd dalej! ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. pisz szybko co oni na tej wigilii tego tego ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. jaram się tym opowiadaniem !

    OdpowiedzUsuń
  9. padnę, ale nabije tyle ile trzeba, nie mogę się doczekać ahh !

    OdpowiedzUsuń
  10. OS
    TA
    TNI

    OS
    TA
    TNI

    i czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja droga koniec świata to będzie jak porzucisz to opowiadanie:D

    Zabić Cię za to, że nie dodajesz?
    No co ty :)
    Są inne powody by to zrobić XD
    Np."Idź do Edwarda"

    Ale ten twój szalony romantyzm jest jedna rzeczy które kojarzą mi się tylko z Tobą !:D

    Niespodzianka chłopaków była świetna!
    To się nazywa zgrana paczka!

    Końcówka mnie po prostu rozwaliła!
    "Już wiem. Jestem idiotą." To się nazywa pozytywna samoocena XD

    No i oczywiście nasz droga Staruszka!

    To się nazywa świetny rozdział!

    Pisz takie a nawet i lepsze!
    I niech wena i lama będą z Tobą!

    Twoja
    M.-Ł.

    PS
    Team Staruszka!


    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział !
    Wybacz, że nie skomentowałam poprzednich, ale naprawdę nie miałam czasu i w ogóle ...
    Tak, więc przepraszam :)
    Już nie mogę się doczekać kolejnego ♥

    OdpowiedzUsuń