sobota, 8 grudnia 2012

Wanted Christmas 1. Wszystko zaczyna się od czegoś


*muzyka*

  
19 grudnia, środa

   Już od pół godziny przyglądam się trójce nastolatek, kończących jeść pizzę. Patrzę nerwowo na zegarek. „Wytrzymasz Nathan, jeszcze tylko piętnaście minut” - próbuję pocieszyć samego siebie w myślach. Dwa tygodnie świątecznego urlopu, ta perspektywa z minuty na minutę coraz bardziej mi się podoba. Nie żebym coś miał do mojej pracy, jest w porządku, ale ta monotonia mnie czasami wykańcza.
   Chyba wam dokładnie nie opowiedziałem o moim fachu. Mam własną pizzerię, w której pracuję przez sześć dni w tygodniu, zazwyczaj do szesnastej. W środy, piątki i soboty pomaga mi Max, a we wtorki i czwartki Tom. Przyjaźnimy się od kilku lat, kiedyś w naszej paczce byli jeszcze Siva i Jay, ale z braku czasu nasze relacje się osłabiły. Jay każdą wolną chwilę spędza w teatrze, jest aktorem, ale nawet kiedy nie ma prób ani nie gra w żadnej sztuce chodzi tam żeby pooglądać innych. Siva w przeciwieństwie do Jamesa nie posiada artystycznej duszy, woli kiedy to inni artyści robią mu zdjęcia. Seev jest modelem.
   Otrząsam się z rozmyślań kiedy słyszę odgłos zamykanych drzwi i widzę, że wcześniej zajęty przez nastolatki stolik jest już wolny. Zabieram ubrudzone talerze i sztućce, wkładam je do zmywarki i zasuwam krzesła przy wszystkich stolikach. Potem ustawiam alarm, wyłączam światło i zamykam pizzerię.
   Do domu idę na piechotę, bo nie mam daleko. Mógłbym pojechać swoim samochodem, albo zamówić taksówkę, ale po co przepłacać. Taki spacer jest przecież wskazany dla zdrowia, choć jak wszystko inne ma też swoje minusy. Zawsze można spotkać kogoś, kogo się nie ma najmniejszej ochoty widzieć. Na przykład taką panią Patterson.
   - Dzień dobry – witam staruszkę ze sztucznym uśmiechem na twarzy
   - Witaj Nathan. Jak tam przygotowania do świąt? – pyta z nieukrywaną ciekawością i patrzy na mnie znad swoich grubych okularów.
   Pewnie się dziwicie, czemu za nią nie przepadam. Odpowiedź jest bardzo prosta – jest strasznie ciekawska.
   - Świetnie! Posprzątałem już cały dom i zrobiłem większość świątecznych zakupów – kłamię jak z nut uwiarygodniając moje słowa nieszczerym uśmiechem, na który się nabiera. – Ach, no i jeszcze upiekłem ciasto – dodaję i mam ochotę wybuchnąć głośnym śmiechem, ale się powstrzymuję.
   Moje święta – moja sprawa. Ja jej nie wypytuję więc niech i ona się nie wtrąca. Może przesadzam, możliwe. Nie ma rzeczy niemożliwych.
   - A ile będziesz miał potraw na wigilijnym stole? – pyta i tym samym sprawia, że moje ciśnienie się podnosi.
   Mówiłem już, że jest zbyt ciekawska?
   - Oczywiście dwanaście – odpowiadam i zamyślam się na moment.
   Chyba nie uwierzy w to ostatnie. Przecież mieszkam sam, jakim cudem miałbym zjeść dwanaście potraw? „Ups. Nathan musisz lepiej poćwiczyć kłamstwa w niektórych sytuacjach”- mówię sobie w myślach.
   - A masz już drzewko? – dopytuje pani Patterson przerywając mi moje przemyślenia, czyli jednak się nie zorientowała, że kłamię.
   Punkt dla mnie.
   - Jakie drzewko? – dziwię się – Szczęścia? – udaję, że nie wiem o co jej chodzi.
   - Choinkę na święta ty żartownisiu – śmieje się staruszka, pewnie się jej wydaje, że powiedziała jakiś świetny żart.
   I tu się myli, to nie było śmieszne, a ja nie jestem jak to powiedziała ‘żartownisiem’. Rzadko w ogóle mam poczucie humoru, szczególnie teraz, kiedy zbliżają się święta. Nie lubię świąt. Ta nieznośna, wszechstronna atmosfera sztucznej dobroci i wymuszonej życzliwości. Jedyny plus to wolne od pracy. Można spać do południa i objadać się wszystkim do syta.
   - Dzisiaj mam zamiar się za jakąś rozejrzeć – oznajmiam.
   Chyba pierwszy raz od początku tej rozmowy powiedziałem jej prawdę, ale sam nie wiem czy to dobrze, czy raczej nie. W końcu co ona wie, wie od razu całe Stratford.
   - Na rynku widziałam piękne jodełki. Jeśli się pospieszysz to uda ci się jeszcze kupić jedną z nich – mówi staruszka i uśmiecha się promiennie.
   - W takim razie już pójdę – odpowiadam – Rodzice się wściekną kiedy się dowiedzą, że nie zdążyłem kupić choinki – dodaję – Do widzenia.
   - Do widzenia Nathan – żegna się pani Patterson i rozchodzimy się w swoje strony.
   Jeśli to prawda z tą choinką to muszę się pospieszyć. Na święta przylatują do mnie rodzice, a oni są strasznymi konserwatystami, czyli najprościej mówiąc święta bez choinki to dla nich nie święta. Dla mnie ważny jest w tym czasie święty spokój, a nie jakieś głupie jodełki. Czym to się w ogóle różni od sosny? Pewnie jest po prostu mniejsze i droższe. Ech, dla mnie choinka to choinka.
   Idę przed siebie i co jakiś czas kopię w kawałki zlodzonego śniegu, który blokuje mi drogę pod nogami. Nie każdy ma łatwe życie, ja nawet nie mogę dojść do domu bez przeszkód. Ale co poradzę? Nic.
   Wchodzę do starej kamienicy i udaję się po schodach na drugie piętro. Wyciągam z kieszeni pęk kluczy. Zmarzniętymi dłońmi, którymi ledwo poruszam wybieram odpowiedni klucz, otwieram nim drzwi do mojego mieszkania i wchodzę do środka. Temperatura wewnątrz nie jest o wiele wyższa. Postanawiam rozpalić ogień w kominku. Kiedy kończę zabieram portfel, zakładam kurtkę i zamykam za sobą drzwi.
   Kieruję się w stronę rynku dość szybkim krokiem. Muszę jak najszybciej kupić choinkę. Z oddali widzę mężczyznę w średnik wieku, który rozmawia z drugim. Obok niech leży oparta o samochód choinka. Zaraz, zaraz… To już ostatnia? Niemożliwe. Przyspieszam kroku, a kiedy widzę, że jeden z mężczyzn podaje drugiemu banknot i zabiera drzewko niemal biegnę.
   - To była ostatnia choinka? – pytam z trudem łapiąc oddech i spoglądam w kierunku starszego mężczyzny mocującego choinkę do samochodu.
   - Mam jeszcze jedną, ostatnią, ale jest już zarezerwowana – oznajmia sprzedawca i wyjmuje drzewko z bagażnika swojego transportowego samochodu.
   - Jak to? Nie mógłby pan jakoś… - urywam, bo widzę, że ten facet mnie ignoruje.
   - Angela! Jesteś wreszcie, proszę to twoja choinka! – mówi z entuzjazmem, a ja dopiero teraz orientuję się, że pojawiła się tu jakaś dziewczyna.
   Jakaś – jak to słowo mogło mi w ogóle przejść przez myśli. To nie jest jakaś dziewczyna. To najpiękniejsza dziewczyna jaką w życiu widziałem! „Ok Nathan. Ogarnij się, bo jak nie przestaniesz o niej myśleć w ten sposób to zaraz ci zwinie z przed nosa ostatnią choinkę i nie będzie miło.” – próbuję się doprowadzić do porządku.
   - Jest idealna! – mówi Angela patrząc na… mnie?
   Powinna patrzyć na choinkę. Jeszcze mi się zacznie przez nią wydawać, że to było o mnie. Świetnie, już mi zaczyna odbijać.
   - Ty też… - mówię pod nosem i tym samym ściągam na siebie wzrok dwójki, która robi ze sobą właśnie interes.
   - Mówił pan coś? – pyta sprzedawca choinek i przygląda mi się przez moment.
   - Czy to na pewno ostatnie drzewko? – pytam lekko speszony, mam nadzieję, że ona tego nie usłyszała.
   - Tak – upewnia mnie mężczyzna i chowa pięćdziesięciodolarowy banknot do kieszeni.
   - Dam za nią sto dolarów – oznajmiam i widzę, jak ręka sprzedawcy cofa się z kieszeni.
   - W takim razie przykro mi Angie, ale interesy to interesy – zwraca się do brunetki i stawia przede mną choinkę – Wesołych Świąt! – dodaje, kiedy podaję mu wyznaczoną sumę.
   - Nawzajem – odpowiadam i zaczynam się kierować w stronę domu, ale coś w środku karze mi się zatrzymać.
   Nie coś, ale ktoś. Nie zostawię tak tego, znaczy jej. Przeze mnie nie ma choinki. Jestem idiotą, muszę jej się jakoś zrewanżować i zadośćuczynić za tą choinkę. Odwracam się i widzę ją. Jest niesamowita. Podchodzę do niej i lekko się uśmiecham, pewnie wyglądam idiotycznie, no ale raz się żyje. Nie ma ryzyka, nie ma zabawy, więc trzeba próbować.
   - Przepraszam – odzywam się nieśmiało.
   - Za co? – pyta trochę zdezorientowana dziewczyna.
   - Nie masz przeze mnie choinki na Święta – odpowiadam.
   - No tak – zamyśla się na chwilę i wymieniamy przez moment spojrzenia.
   - Może w ramach przeprosin dasz się zaprosić na pizzę? – pytam z nadzieją.
   - A może lepiej na kawę? – odpowiada mi pytaniem i lekko się uśmiecha.
   Dlaczego ja nie myślę? Może nie mam mózgu. Jak mogłem jej zaproponować pizzę? Czy my mamy po czternaście lat? Nie. Za dużo pracy w pizzerii, oj za dużo.
   - Masz rację, kawa będzie nawet wskazana. Strasznie dziś zimno – mówię patrząc na niewielką chmurkę pary wydostającej się z moich ust przy każdym słowie.
   - Może pójdziemy do Starbucks? – proponuje Angela, a ja przypominam sobie, że nawet się jej nie przedstawiłem.
   - Jestem za – odpowiadam – Tak w ogóle to jestem Nathan – oznajmiam i wyciągam dłoń w kierunku mojej towarzyszki.
   - Angela – ściska moją dłoń i posyła mi szczery uśmiech.
   Do kawiarni nie mamy daleko, może jakieś sto metrów, maksymalnie dwieście. Idziemy w ciszy, nie potrzebujemy słów. To trochę dziwne, ale mam wrażenie, że kiedy jestem z Angie słowa nie są nam potrzebne. Tak jakbyśmy rozumieli się bez nich. Jak dobrzy starzy znajomi. To zabawne, przecież tak naprawdę niczego o sobie nie wiemy.
   Przekraczamy próg Starbucks i siadamy przy dwuosobowym stoliku. Angela zamawia Caramel Macchiato, ja stawiam na klasyczne Cappuccino. Dziewczyna bierze łyk napoju i znowu się uśmiecha.
   - Opowiedz mi coś o sobie – prosi i upija kolejny łyk kawy.
   - Jesteś pewna, że chcesz tego słuchać? – śmieję się na samą myśl opowiadania o moim życiu.
   - Tak – potwierdza Angie z powagą.
   - W takim razie przygotuj się na dość długą i nudną historię – mówię i wymieniamy uśmiechy.


Uhuu ;D Jest 1, miałam dodać dopiero jutro albo w poniedziałek, ale jest już dziś ;]
Nie wiem czy przypadnie Wam do gustu to opowiadanie, mam nadzieję, że chociaż trochę, bo chciałam żeby było ono takim jakby świątecznym prezentem xd
Nie przedłużam już.. odpowiem jeszcze tylko na pytania z kolejnej nominacji do Liebster Award, za którą bardzo dziękuję ;)
1) Jakie jest twoje marzenie?
   Nie mam jednego ;D
2) Co byś chciała robić w przyszłości?
   Nie mam pojęcia co chwilę mi się odmienia
4) Jakie są twoje hobby?
   Muzyka, Fotografia, Blogger <3
5) Lubisz matematykę?
   Matematyka to zuooo -,-
6) Książka czy film?
   W niektórych wyjątkach film, ale raczej książka
7) Lubisz One Direction?
   Tak <3 kocham wszystkie boysbandy <3
8) Tymbark czy Frugo?
   Tymbark, ale Frugo też jest dobre, szczególnie czarne
9) Jaki masz rozmiar butów?
   38
10) Co zrobiłaś najbardziej szalonego w życiu?
    Wiele rzeczy xD
11) Umiesz grać jakimś instrumencie?
    Gitarze, keyboardzie i na nerwach ;D

to tyle ;)
Kolejny rozdział za jakiś tydzień, może mniej, ale nie obiecuję, bo to opowiadanie będzie krótkie [ok.7 rozdziałów + epilog], a jeden rozdział ma ok. 3 str w Wordzie więc na jedno wychodzi..

+ zasada, która bd obowiązywała cały czas:
nowy rozdział = min. 10 komentarzy pod poprzednim

Do następnego ;))

9 komentarzy:

  1. jak mogło by nie przypaść ?
    cokolwiek byś napisała było by wspaniałe, szkoda tylko że będzie takie krótkie, ale się powtórzę bo to co Ty napiszesz jest mega wspaniałe. *.*
    nie wiem dlaczego tak w to nie wierzysz. :c
    kocham jak piszesz i Twoją wyobraźnie. <3
    nn i zapraszam do mnie. C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny, fajny rozdział.. zobaczymy co z jego przyjaźni wyjdzie :DD
    Marlena. :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej,dzięki Tobie poczułam magię świąt!:3
    A zwłaszcza dzięki walce o choinkę haha:D
    Ej ale czemu urwałaś w takim momencie?
    Sykes już się zbierał do opowieści a tu BAM!Koniec rozdziału:p
    Ech,no nic moje lamęty tu nie dadzą,więc czekam na następny;D
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  4. O jakie to urocze jejuuu :3
    ale to zachowanie Nathan'a było trochę chamskie o.o

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny, genialny pomysł!
    podoba mi się
    weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Już to kocham ! :D Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie zaczyna się historia, jakoś nie mogę sobie wyobrazić Nathana jako kelnera. :D Nowa miłość :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nathan kelnerem w pizzerii ...
    Przychodziłabym do niej codziennie ! ; pp
    Rozdział jest świetny ; )
    Zapowiada się naprawdę ciekawe opowiadanie ...
    Czekam na nn ; d

    OdpowiedzUsuń
  9. Rodział genialny i taki Świąteczny ,że aż wszytsko we mnie krzycz "Idź ubierz choinkę!"
    Już uwielbima to opowadanie!
    Mi o dziwo spodobała się inna postaćXD
    Demonicznej Staruszki!
    Po prostu Team Staruszka!XD
    Pisz i dodawaj szybko!
    Twoja
    M.-£.

    OdpowiedzUsuń