sobota, 8 września 2012

Lie to me 7. Ja tylko stwierdzam fakt



   W samolocie zajmuję miejsce pomiędzy Tomem i Nathem, naprzeciwko siedzą Jay, Siva i Max. Gdzieś w pobliżu nas umiejscowili się One Direction i ich cała ekipa, zresztą nasza też siedzi niedaleko. Przez większość lotu rozmawiamy i często się śmiejemy, jednak zmęczenie daje mi się we znaki i nawet nie wiem kiedy zasypiam.
   Gdy się budzę orientuję się, że moja głowa leży na ramieniu Nathana. Podnoszę powoli na niego wzrok i zauważam, że nie śpi tak jak reszta, tylko mi się przygląda. Mam to uważać za dziwne, czy raczej romantyczne?
- Śpij. – szepcze Nath – Słodko wyglądasz jak śpisz. – dodaje, a moje źrenice rozszerzają się ze zdziwienia. Mam ochotę odpowiedzieć mu, że myślę o nim to samo, ale zorientowałby się, że go obserwowałam wtedy jak spał na fotelu. Wpatruję się w niego aż do momentu kiedy znowu się odzywa – No co? Tylko stwierdzam fakt. – mówi i uśmiecha się
- Masz ładny uśmiech. – oznajmiam
- Naprawdę? – upewnia się Nathan
- Tak, ale niczego sobie nie myśl. Ja tylko stwierdzam fakt. – odpowiadam i pokazuję mu język.
   Kolejne godziny spędzam na słuchaniu muzyki i czytaniu książki. Kiedy wreszcie lądujemy i wysiadamy z samolotu próbujemy jak najszybciej przejść niezauważeni przez lotnisko. Jednak to nam się nie udaje i spotykamy na swojej drodze grupę fanek. Robią sobie z chłopakami zdjęcia i proszą o podpisanie płyt. Jestem w szoku kiedy jedna z nich prosi mnie o autograf, na początku próbuję jej odmówić usprawiedliwiając się, tym że nie jestem sławna jednak ona bierze nade mną górę i stwierdza, że mój podpis będzie kiedyś wiele wart, więc nie mam innego wyjścia jak spełnić jej prośbę.
   W końcu udaje nam się od nich uwolnić i wsiadamy do jednej z dwóch czarnych limuzyn, które zawożą nas do hotelu. Na miejscu zajmujemy wyznaczone pokoje. Zamykam się w swoim od środka i postanawiam wziąć długą, ciepłą kąpiel. Od razu lepiej się czuję, jak nowo narodzona. Po wyjściu z łazienki postanawiam wreszcie zadzwonić do rodziców. Wyjmuję z torebki ładowarkę Nathana i podłączam do niej telefon, znalezienie źródła prądu nie zajmuje mi zbyt wiele czasu. Włączam telefon i wybieram numer, muszę odczekać jakąś chwilę zanim ktoś odbierze
- Van! Jak dobrze, że żyjesz! – słyszę głos mojej mamy
- Chciałam zadzwonić wcześniej, ale telefon mi się wyładował. – tłumaczę – A tak w ogóle to, która jest u was godzina? – pytam i szukam w moim hotelowym pokoju zegara.
   Hmm, jeśli w Nowym Jorku jest szósta po południu, to w Hamilton czas jest chyba sześć godzin do tyłu, czyli mają dwunastą w południe.
- Pięć po dwunastej. – odpowiada mama i tym samym potwierdza moje przypuszczenia.
   Tymczasem nie pozostaje mi nic innego jak tylko powiedzieć jej o wszystkim co się stało zanim sama zacznie zasypywać mnie pytaniami. Opowiadam jej o wszystkim pomijając zbędne szczegóły, o które i tak wypytuje sama od siebie.
- Uważaj na siebie Van i wracaj jak najszybciej. – mówi w końcu mama i żegna się ze mną
- Postaram się, do usłyszenia. – odpowiadam i rozłączam się.
   Rozmawiałam z nią tak długo, że moje mokre, nie wysuszone jeszcze włosy zdążyły przenieść swoją zawartość wody na hotelowy szlafrok. Ciekawe czy znajdę tu gdzieś teraz suszarkę. Niestety nigdzie jej nie widzę, prawie wszystkie półki są puste, a te pełne zapełnione niepotrzebnymi rzeczami.
   Zrezygnowana postanawiam wytrzeć włosy kilka razy ręcznikiem, który zaoferował mi ten pięciogwiazdkowy hotel. Kiedy są już w miarę suche włączam telewizor i przełączam kanały, aż trafię na coś godnego uwagi. Zatrzymuję się na chwilę i przyglądam losom małych lwiątek. Ciekawe, że z takich malutkich i pozornie nie groźnych kotków wyrastają potężne bestie gotowe zabić niewinnego człowieka, który stanąłby im na drodze.
   Po kilku minutach przełączania mam dość i zostawiam włączony pierwszy lepszy kanał. To okazuje się dobrym wyborem. Jedna ze stacji muzycznych nadaje pełną transmisję ostatniego koncertu The Wanted w Glasgow. Nie pozostaje mi nic lepszego do roboty jak jeszcze raz przeżyć to na nowo, może rozpoznam się w tłumie krzyczących fanek? To dopiero pierwsza piosenka, więc jedynym co mnie ominęło to pewnie jakieś opinie i komentarze prowadzących program podsumowujące cały koncert.
   Kiedy piosenka się kończy przypominam sobie co teraz nastąpi. Dedykacja. Moje publiczne wygłupienie. Chwila ciszy wokół mnie. Mogę mieć tylko cichą nadzieję, że tego nie pokażą.
   Tylko, że jak to zwykle mówią, nadzieja matką głupich. Po słowach Nathana słyszę krzyk tamtej dziewczyny, a potem swój własny i kamery nie oszczędzają mnie przez kilka minut. W duchu modlę się, żeby nikt znajomy tego nie oglądał. W końcu pewnie stwierdzają, że dalsze pokazywanie dziewczyny gapiącej się na własne buty zanudzi widzów i wracają na scenę. Piosenka, którą śpiewają jest piękna. Szkoda, że nie znam jej tytułu, ale to chyba nie będzie problem, Nath na pewno będzie znał tytuł jeśli o nią zapytam.
   Dalszy ciąg koncertu przebiega w miarę spokojnie, nikt oprócz mnie się nie ośmiesza.
   W końcu program się kończy, a na ekranie pojawiają się reklamy. Już mam zamiar wyłączyć telewizor i chociaż na chwilę spróbować się zdrzemnąć, ale słyszę ciche pukanie do drzwi. Leniwie podnoszę się z łóżka i podążam w kierunku drzwi. Kiedy je otwieram trochę dziwię się na widok mojego gościa, ale uprzejmie zapraszam go do środka.


Hej ;]
No i mamy weekend ;D
Miałam dodać 7 dopiero jutro, no ale jest dzisiaj, bo po co przedłużać,
napiszcie co sądzicie w komentarzu :)

5 komentarzy:

  1. booosko !
    Gościem był hmm, NATHUŚ ?
    Czekam na nexta widzę go jutro ! ;)) :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny <3
    dawaj szybko nexta ;]

    zapraszam do mnie : http://thewanted-viki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. aww : 3 fajny, fajny. Jestem ciekawa kto przyszedł, czyżby ktoś z 1D ? nie wiem, nie wiem .
    Pozdrawiam . x

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział ;D Jestem bardzo ciekawa, kto odwiedził Van ^^ Stawiam na Nathana xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze jest :D
    Zazdroszczę Vanessie, bo gdyby moi rodzice się o czymś takim dowiedzieli od razu by po mnie przyjechali bez względu na to jak daleko to by było xD

    OdpowiedzUsuń