poniedziałek, 1 października 2012

Lie to me 13. Wiem, że właśnie czegoś takiego szukasz



  
W powietrzu wyczuwam zapach spalonego plastiku
- Czujecie to? – pytam i podchodzę bliżej piekarnika
- Niestety tak. – odpowiada Siva – Jay zrobił kolację i przy okazji coś spalił, tylko jeszcze nie wiemy co. – dodaje Mulat.
   Kiedy otwieram piekarnik woń spalenizny przybiera na sile. Mała żarówka wewnątrz nie daje zbyt jasnego światła i ogranicza mnie do widzenia jedynie zarysów jakiegoś dość dużego prostokątnego przedmiotu.
- Jest tam coś? – pyta Max i staje za moimi plecami
- Chyba tak. – odpowiadam
- Mogę popatrzyć? – pyta, a ja odsuwam się robiąc mu miejsce.
   Max postanawia wyciągnąć niezidentyfikowany przedmiot, ale za każdym razem kiedy próbuje go dotknąć słyszymy z jego ust wiązankę przekleństw. No tak, piekarnik jeszcze nie ostygł.
- Może najpierw zjemy? – sugeruje Jay i wszyscy jednomyślnie zasiadamy do stołu w oczekiwaniu na to co nam zaserwuje.
   Lasagne. Można się było domyślić, przecież oni uwielbiają włoską kuchnię.
   Biorę do ust mały kęs i powoli go przeżuwam. Nie jest tak źle jak mówił Nath. To jest całkiem dobre.
- Spróbuj, nie jest takie złe. – mówię do Natha, który siedzi obok mnie i zajada się kanapkami z serem i szynką
- Na pewno? – upewnia się
- Ciebie nigdy bym nie okłamała. – odpowiadam i uśmiecham się do szatyna, ale on opuszcza wzrok na swoją kanapkę i widzę tylko jak przez jego twarz przenika niewyraźny grymas.
- W takim razie zaryzykuję. – mówi i nakłada sobie małą porcję.
   Po zjedzeniu posiłku Max podchodzi do piekarnika i po chwili wyjmuje z niego prostokątny przedmiot, który okazuje się być konsolą do gier.
- Co za debil włożył xbox’a do piekarnika?! – krzyczy Max i przygląda się zdeformowanej pod wpływem wysokiej temperatury plastikowej obudowie
- O kur… - mówi ściszonym głosem Tom
- Wiesz coś o tym? – pyta go Max
- Dość dużo. Sam go wczoraj kupiłem i tam schowałem, miałem go jutro dać Nathowi na urodziny. – oznajmia Tom i odbiera Maxowi konsolę.
   O nie. Przez to wszystko zapomniałam kupić prezent dla Nathana. Mam nadzieję, że jutro rano szybko coś dla niego znajdę. Tylko ciekawe czy istnieje coś czego taka gwiazda jak on może nie mieć.
- Przecież was prosiłem. Miało nie być żadnych prezentów. – mówi Nath
- Ale jakby to wyglądało? – dziwi się Tom
- No właśnie, a poza tym dobrze wiesz, że każdy ci coś przyniesie. – stwierdza Jay i poklepuje Natha po ramieniu  – Więc nie możemy się wyróżniać. – dodaje ze śmiechem w głosie
- Wystarczy mi wasza przyjaźń. Nie chcę żebyście bezsensownie tracili dla mnie pieniądze. – mówi szatyn
- Przesadzasz. – stwierdza Siva i odkłada swój talerz do zmywarki.
   Robię to samo co Mulat i udaję się do mojego obecnego pokoju.
   Siadam na parapecie i zastanawiam się co takiego mogłabym dać Nathowi na urodziny. W portfelu zostało mi tylko dziesięć funtów więc drogi sprzęt i markowe ciuchy odpadają. Muszę postawić na coś symbolicznego, a zarazem wyjątkowego jak on sam. Tylko co to może być?
   Przez myśli przenika mi wiele pomysłów, ale żaden nie jest dość dobry.
Zrezygnowana udaję się do łazienki i biorę długą, ciepłą kąpiel. Kiedy wracam do pokoju z nadzieją, że następnego dnia znajdę coś odpowiedniego dla Nathana pozwalam sobie na sen.

   Ciepłe promienie słońca budzą mnie wczesnym rankiem. Jest dopiero siódma, ale postanawiam się nie ociągać i szybko zrobić poranne czynności.
   Kiedy jestem już gotowa zabieram lekką jeansową kurtkę i wychodzę z pokoju. Zatrzymuję się na moment w kuchni. Zabieram batonik zbożowy i wychodzę.
   Pogoda jest dzisiaj bardzo ładna. Niebo jest niemal bezchmurne, a słońce świeci nad horyzontem i przyjemnie ogrzewa twarz. Idę przed siebie wąską uliczką i próbuję odczytać ze znaków jakieś informacje dotyczące gdzie znajduje się centrum miasta. Mam nadzieję, że gdzieś niedaleko i, że jest tam chociaż jeden sklep z prezentami.
   Mijam piekarnię i sklep z wędlinami, potem moim oczom ukazuje się mały sklepik. Zatrzymuję się i patrzę na wystawę. Zza szyby uśmiechają się do mnie porcelanowe lalki, a samochodziki wesoło mrugają światłami. Nie zastanawiając się dłużej wchodzę do środka. Po lewej stronie stoi wysoka, szklana półka wypełniona przeróżnymi zegarkami zarówno tymi na rękę jak i na szafkę.
- Pomóc w czymś panienko? – pyta mnie starszy, siwy mężczyzna i uśmiecha się przyjaźnie
- Szukam prezentu dla przyjaciela. – odpowiadam
- Chyba wiem co mogłoby mu się spodobać. – mówi i znika na moment za harmonijkowymi drzwiami.
   Mogę jedynie przypuszczać, że znajduje się tam coś w stylu magazynu. Kiedy wraca z jego twarzy nie znika uśmiech. W rękach niesie małe drewniane pudełeczko.
- Co to takiego? – pytam z nieukrywaną ciekawością.
   Mężczyzna otwiera pudełeczko i moim oczom ukazuje się zakurzona, prostokątna zawieszka.
- Kiedy byłem w twoim wieku dostałem ją od mojej żony. – mówi ze śmiechem w głosie
- W takim razie dlaczego mi ją pan pokazuje? – pytam trochę zdziwiona
- Bo wiem, że właśnie czegoś takiego szukasz. – odpowiada i sięga po zwilżoną ściereczkę, którą zaraz potem oczyszcza srebrną zawieszkę odsłaniając tym samym kilka wygrawerowanych na niej słów.
„Follow the dreams. Work hard. Inspire and be inspired.”

No i 13 za nami ;]
Jak tam u Was? Ja nie ogarniam [jak zawsze xd], dwa dni nie byłam w szkole i już muszę 3 kartkówki zaliczać -,-
hmm... dzisiaj tu chyba już nic nie wymyślę, więc nie zanudzam xd
Napiszcie co sądzicie o 13 w komentarzu ;)
Do następnego... nie wiem kiedy xd

8 komentarzy:

  1. Nic dodać nic ująć
    Zajebisty
    świetny
    Wspaniały
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje opowiadanie=zaje+bioha
    xD
    no co tu dużo pisać?
    Po prostu fajne, ładne i w ogóle zajebistością wali na kilometr xD


    Indi
    A masz złotą rybkę od emnie!
    Wiesz co robić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki uroczy koniec ...
    Bardzooo fajny rozdział ;pp
    Czekam na kolejny :)
    Zapraszam również do mnie : http://gladyoucame-storyofthewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Konsola w piekarniku:D?
    Hahahahaha nie mogę z tego:D
    Czekam z niecierpliwością na nexta;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko Tom mógł schować konsolę w piekarniku xd
    Ta końcówka bardzo interesująca... Jestem ciekawa, czy zawieszka spodoba się Nathanowi ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeny aż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :). Mam nadzieję że niedługo się pojawi. ;* Pozdrawiam i zapraszam do siebie. ;*

    http://where-angels-fall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. No faktycznie idealny :3
    lubię takich starszych ludzi, a nie takie mohery w autobusie -.-
    Nathan jaki piękny tekst o przyjaźni <3
    Ach, normalnie cudo !
    czekam na następny ;)
    Moglabys pisać na moim blogu o nowych rozdziałach?
    u mnie jest kolejny http://marzeniasiespelniajatw.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń